środa, 31 października 2012

List z wakacji w Komańczy w 1939 roku



                Dziś natrafiłem na korespondencję, jaką niespełna 15-letni Zbigniew Waydyk, uczeń po III klasie gimnazjum,  prowadził z własnymi rodzicami podczas ostatnich przed wojną swoich wakacji. Spędził wówczas 4 tygodnie, niemal cały lipiec, w Komańczy
na zachodniej rubieży Bieszczad i wschodniej dla mieszkających tam Łemków. Same Bieszczady zamieszkiwali Bojkowie. Co jeszcze istotnego w tym liście? Ano to, że mieszkał w jednym pokoju z Adamem Hanuszkiewiczem, późniejszym nietuzinkowym aktorem i reżyserem teatralnym. Po wojnie koledzy nie kontaktowali się osobiście, chociaż – co zrozumiałe – obaj nosili znane nazwiska i na pewno Adam Hanuszkiewicz musiał słyszeć o swoim dawnym koledze ze szkoły, boiska i kolonii. Adam Hanuszkiewicz zmarł dopiero w 2012 roku. Znane są też nazwiska obu profesorów. Prof. Zdzisław Żygulski  (1888-1975) - germanista i historyk literatury, m.in. później profesor Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu Wrocławskiego. Był ojcem Kazimierza Żygulskiego (1919 – 2012) socjologa kultury, działacza politycznego, ministra kultury i sztuki (1982—1986).       
        Drugi profesor Czuruk, którego losy powojenne są dla mnie na razie nieznane, był ojcem Stanisława, który był wielkim przyjacielem Zbigniewa. Ich losy były podobne. Stanisław Czuruk także był po wojnie zesłany na Kołymę. Po wojnie osiedlił się w Zgorzelcu, gdzie był tłumaczem przysięgłym języków niemieckiego, rosyjskiego i ukraińskiego. Ich stosunki koleżeńskie były tak mocne, że Stanisław był ojcem chrzestnym starszego syna Zbigniewa Piotra, czyli autora tego bloga. Zmarł kilka lat temu w Zielonej Górze. W bibliotece Sejmu RP dostępne są jego pamiętniki z zesłania na Kołymie.               Warto też zauważyć, że w liście jest mowa o dużej liczbie wojska w tej przygranicznej miejscowości w przede dniu wojny. Słowackie władze po zajęciu Czech w 1938 roku były wówczas uległe Hitlerowi, a węgierski rząd miał z nim dobre stosunki. Stąd spora koncentracja wojsk w rejonach przygranicznych. Niestety koperta nie zachowała się.                                                                                                                                                                                                                                                                                             Komańcza, dn. 7.VII (przyp.1939)                                                                         
 KochaniRodzice!                                                                                              Przyjechałem  do Komańczy szczęśliwie. Przybyliśmy akurat na podwieczorek. Komańcza sprawiła mi miłe wrażenie. Leży ona na znacznej wysokości i otoczona jest ładnymi górami. Naprzeciwko nas wznosi się jedna z tych gór i nazywa się „Mogiła”. Już po dwudniowym pobycie czuję się b. dobrze i wesoło spędzam czas, który upływa mi na wycieczkach, grach, opalaniu i kąpaniu się. Mieszkamy we dworku. Ja zajmuję jeden pokój wraz ze Świdzińskim, Hanuszkiewiczem i dwoma innymi kolegami z innych klas. Dzisiaj rano urządzaliśmy wycieczkę do Pryłuk oddalonych od Komańczy o 6 kilometrów. Zmęczyliśmy się porządnie ale za to mieliśmy kąpiel w górskiej rzece, zwanej Osławica, która jest dopływem Osławy. Opiekunami naszymi są tutaj pp. Profesorowie Czuruk i Żygulski, którzy sa bardzo sympatyczni i wspólnie z nami odbywają wycieczki w pobliże. Gazet tutaj nie ma ale to nie szkodzi boi i tak nie ma czasu na czytanie ich. Jedzenie otrzymujemy 5 razy dziennie i jest ono smaczne. Od czasu do czasu gram w ping-ponga i piłkę. Zasypiamy o godzinie 9-tej a wstajemy o 7. Rano jest zawsze gimnastyka, która pomaga nam do rozruszania mięśni. Słowem bawię się tutaj dobrze. Często udaję się do wsi. Mieszkańcy jej to wszystko Łemkowie i nie są w stosunku do nas zbyt przyjaźni. O 10 kilometrów od nas ciągnie się granica polsko-węgierska. W Komańczy jest obecnie dużo wojska. Na tym kończę list zapytując się o nasze sprawy i prosząc o rychły odpis. Najbliższym razem napiszę dużo więcej bo teraz jeszcze nie mamwięcejwrażeń.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                              Całuję Was – Zbyszek                                                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz