DZIĘKCZYNIENIE
Żeś mnie wyrwał z wnętrzności tajg syberyjskich
Jak Jonasza z brzucha ryby
Żeś z nóg moich okowy zrzucił
Sowieckie dyby ...
Dzięki Ci Panie ...
Że na pobudkę Twoją
Znowu stanąć mogę w szeregu
Że przestały za mną listy gończe chodzić
Za udział w ucieczce - "pobiegu"
Dzięki Ci Panie ...
Że widmo błękitne przestało mnie ścigać
Enkawudystowskiej furażki
Że znowu moge słyszeć
Głos kapłana w kościołach naszych
Majestatyczny ważki
Dzięki Ci Panie ...
Że w odrutowanych wagonach
Już nie katują mnie "kałatuchy" - drewniane młotki
Że znowu łykać mogę zapach pół naszych
Kadzidlany słodki
Dzięki Ci Panie ...
Że przestało mnie już policzkować
Okrutne wrogów bierzmowanie
Że ja wstałem z martwych
A Stalin z cokołu budapesztańskiego zerwany
Już nigdy nie podniesie się
Już nigdy nie wstanie ...
Dzięki Ci Jezu
Przedwieczny dzięki Panie ...
I choć tak nie potrafię
W trąby wielkiego dziękczynienia dąć
Jak to niebiańskie czynią orkiestry
Ty wiesz jakich wyżyn dziękczynienia
Sięga ten kto spod rózg sowieckiej Temidy uszedł
Spod czekistowskich "trójek" palestry